Powrót do BlogowiSKO Niepubliczna Szkoła Podstawowa w Stypułowie
MARZENIA SĄ PO TO, BY JE SPEŁNIAĆ.....

MARZENIA SĄ PO TO, BY JE SPEŁNIAĆ.....

Warszawa 30.12.2013

Rozmowa z Grzegorzem Bydłoszem, młodym artystą- basistą.

W jaki sposób zaczęła się Pana przygoda z muzyką?

U mnie w domu od zawsze była muzyka. Więc już od młodych lat miałem z nią kontakt, ale w wieku 12 lat brat zaraził mnie na chwilę gitarą. Było to delikatnym spróbowaniem tego muzycznego tortu. Lecz szybko się zniechęciłem jak każdy młody człowiek. Dopiero w wieku 15 lat w momencie, gdy brat uczył Piotrka (co się później okazało członka mojego pierwszego zespołu) zacząłem się interesować tym już na poważnie, wiedziałem że w ten sposób będę mógł w jakiś sposób rozwijać swoją dziecinną pasje. Więc i mnie brat zabrał pod swoje skrzydło i przekazywał mi swoją wiedzę, którą nabył w szkole muzycznej. Z jego warsztatem i moją chęcią pracy, bo nie ukrywam, że granie nie jest tak do końca prostą sprawą, bo nauczyć się chwytów to jedno, ale znać dźwięki z których się chwyty składają, to drugie. Wiele mi też pomogli moi idole, a w dobie internetu można było znaleźć wiele lekcji prowadzonych przez wirtuozów gitary basowej. Więc gdyby nie brat i jego upór, bo nie ukrywam, że ciężko się ze mną pracuje, to dzisiaj nie był bym basistą

Jaki rodzaj muzyki gracie i dlaczego właśnie taki?

Każdy z nas szuka jakiegoś swojego miejsca przez które będzie mógł wyrazić siebie, swój sposób na życie. Czy to będzie poprzez rap, hip hop, techno, ciężkie brzmienia czy przez muzykę klasyczną. Muzyk musi swoją pasją zarazić widza. My długi czas szukaliśmy miejsca, by znaleźć nurt muzyczny który nam będzie sprawiał ogromna frajdę, a jednocześnie będę mógł moją pasją zarazić widza. Wiele razy zmienialiśmy skład i rodzaje muzyki aż po wielu latach trafiliśmy na te odpowiednie osoby, które były tak samo zarażone bluesem jak i my. W końcu wszyscy się na nim wychowaliśmy. Bo nie jest sztuką pchać się na siłę do jakiegoś zespołu i głośno mówić, że jest się członkiem metalowej kapeli, jak nie czerpiesz z tego żadnej satysfakcji, żadnej przyjemności z tworzenia. Samo granie dla grania w jakiejkolwiek kapeli nie ma sensu. My chcieliśmy z tego czerpać radość i pozytywne nastawienie do życia. A blues nam te radość sprawiał

Czy trudno było dobrać skład zespołu?


Tak. Musieliśmy znaleźć takich ludzi, z którymi się nie będziemy męczyć, żeby nie było zgrzytów w kapeli, bo to tylko prowadzi do rozwiązania zespołu. Bywają wyjazdy kilkudniowe, gdzie przez kilka dni musimy razem działać. Wyobraź sobie grupę ludzi którzy nie do końca się zgadzają, gdzie są częste zgrzyty, czy kłótnie, no nie da się tak funkcjonować na dłuższą chwilę. My jadąc w trasę musieliśmy razem funkcjonować jak taka rodzina, ktoś miał ciężki dzień, to trzeba było go tak podbudować, by ten problem stał się pestką, w końcu naszym zadaniem było rozbawić publikę. Wiec skład musi działać jak zegarek, jak jeden trybik nawali, to się zegarek psuje, a do tego nie możemy doprowadzić

Skąd bierzecie pomysły na piosenki i kto zazwyczaj je pisze i komponuje muzykę?
 

Tekstami piosenek zajmuje się wokalista, to on stara się przekazać swoje uczucia jak i opisywać prawdziwe historie, które nam się przydarzyły. Piosenka "poranny blues" opisuje naszą prawdziwą historię, a dokładnie poranek jaki nas zastał na jednym z festiwali. Pierwszy harmonijka kiedyś napisał piosenkę o swoim powrocie do domu i ogromie zdarzeń, które akurat wtedy się przydarzyły, a muzykę to już układa cały zespół, czasami odkładamy piosenkę do szuflady, a za jakiś czas wyciągamy i na świeży umysł robimy ją od nowa, bo nie do końca wychodzi muzyka do przekazu, jaki jest zawarty w słowach.

Czy dużo koncertujecie? Proszę opisać jeden z koncertów, który zapamięta Pan na zawsze.

Jak na zespół z tak niedługim stażem, to 55 koncertów w roku jest sporym wynikiem, czasami wypada nam weekend już w czwartek i kończymy go koncertem w niedzielę, gdzie zaraz po koncercie trzeba wracać kupę kilometrów do domu. A taki zapamiętany koncert to jest opisywany w piosence "poranny blues". Miejscem był ośrodek wczasowy Wratislavia nad jeziorem Sławskim, trochę nam się koncert spóźnił przez niewielką zabawę w domkach, po której zgubiliśmy harmonijkarza. Nad ranem okazało się, że znalazł się w nie swoim domku zostawiając cześć garderoby na dworze. Zdjęcie które widnieje na plakacie odzwierciedla widok, który rano zastaliśmy pod domkiem.


Czy wydaliście płytę? Jeśli tak to kiedy, proszę opisać krótką historie nagrywania i wydania płyty.

Płyta wyszła jakieś 2 lata temu. Szukając ofert nagrania krążka w profesjonalnym studio okazało się, że prywatnie nas nie stać, bo koszty są ogromne, wiec zaczęliśmy szukać sponsorów, pukać do każdej firmy i prosić o częściowe sfinansowanie naszej płyty, co się udało. Sporo pomógł Urząd Miasta i kilka firm z naszego powiatu. Nagranie krążka to było doświadczenie którego nikt się nigdy nie spodziewał, wchodzisz do studia, jesteś sama, dostajesz słuchawki na uszy i poza tobą nie ma w pomieszczeniu nikogo. Nagrywaliśmy w każdej możliwej chwili po pracy, szybko każdy z osobna jeździł do studia i godzinami to samo, by wyszło jak najlepiej. Później jak już był krążek w wersji końcowej, co jest niesamowitym przeżyciem, trzeba było znaleźć firmę, która nam to wyda w wielu egzemplarzach. Po długim szukaniu znalazła się firma w Pleszewie, która pomogła nam sfinalizować rok ciężkiej pracy w studio i wydać nasz krążek.

Czym zajmujecie się na co dzień, kiedy nie gracie?

Każdy z nas pracuje, nie jesteśmy jeszcze tak znani, by się z tego utrzymać. Ale nasze zawody w żaden sposób się nie pokrywaj z muzyką, bo pracujemy w zakładach KSSSE w Nowej Soli. Praca na produkcji ma mało wspólnego z muzyką.

Czy trudno jest powiązać życie rodzinne i zawodowe z muzyką?

Nie jest łatwo biorąc po uwagę, że większa cześć zespołu ma już własne rodziny, dzieci i czasem koncerty wypadają np. urodziny dziecka. Dowiadujemy się też o zmianach w koncertowaniu czasami na ostatnią chwilę i musimy u przełożonych prosić o urlop z dnia na dzień. Są to trudne sytuacje, ale coś kosztem czegoś. Naprawdę chcielibyśmy, aby jedno z drugim działało jak w zegarku, ale tak się nie da i czasami mamy dylematy- rodzina czy granie, praca czy granie. Mieliśmy trasy po których pakowałem kanapki i biegłem wręcz do pracy, albo dzwoniliśmy z granicy Polsko- Ukraińskiej mówiąc, że celnicy strajkują, nie zdążę do pracy, bo mam jeszcze 15 godzin jazdy do domu. Sytuacje trudne, a nawet niezręczne, ale przy odpowiednich uzgodnieniach " ja pomagam wam, a wy mi" nigdy nie odmawiałem pracy w weekend jak była taka potrzeba.


Jakie są Wasze plany na przyszłość? Co jeszcze chcielibyście osiągnąć?

Koncerty, koncerty i jeszcze raz koncerty, więcej fanów. Strachy na Lachy śpiewają "Pan Bóg stworzył fana, fan stworzył artystę" gdyby nie fani, nie byłoby żadnej kapeli, bo nie byłoby dla kogo tworzyć. Nie ukrywam,że granie dla tysiąca widzów, a granie dla jednego człowieka wymaga od nas takiego samego profesjonalizmu,  bo każdy, który przyszedł na nasz występ liczy na szacunek artysty do widza, wiec nie wyobrażam sobie zajechać do klubu zobaczyć trzy pary przy stoliku i powiedzieć "przepraszamy jest was mało, więc koncert się nie odbędzie" to by było karygodne i obrażające dla widza. No i moje małe marzenie- pojawić się na Rawa Blues Festiwal, to będzie wielką satysfakcją po latach ciężkiej pracy.

W jaki sposób zachęciłby Pan naszych uczniów do rozwijania swoich talentów i spełniania marzeń? Uważa Pan, że jest to ważne?

 

Każdy ma swoje pasje, marzenia, ale nie każdy chce je realizować, większość młodych ludzi boi się porażki. Jesteście młodymi ludźmi, pełnymi energii, nie bójcie się wyzwań, najbardziej nie cieszy spełnione marzenie, ale droga jaką przebyliście, by je osiągnąć. Może macie w klasie artystów, sportowców, naukowców, znajdujcie swoje zainteresowania, realizujcie marzenia, spełniajcie je, a zobaczycie, że życie nie jest szare, nie kończy się na szkole, znajomych i rodzinie. Mnie cieszy uśmiech odbiorcy po koncercie, uśmiech obcego człowieka któremu swoją pasją, swoim hobby sprawiłem radość, a to jest najfajniejsze uczucie i wcale nie trzeba wiele, wystarczy mieć marzenie, zgromadzić odrobinę chęci i nie słuchać, co inni mówią, a po latach będziecie mieli miłe wspomnienia.
MARZENIA SĄ PO TO, BY JE SPEŁNIAĆ.....

Pozostałe wpisy z tej kategorii

Mikołajki

11.12.2015
Do nas przybył Mikołaj, a wkrótce my będziemy Mikołajem.
Więcej Mikołajki