CZY TO MAGIA? NIE, TO CZYSTA CHEMIA!
W poniedziałkowe przedpołudnie grupa „zaelektryzowanych” zaprosiła nas na niecodzienną lekcję nauki. Dwójka animatorów wcielając się w role uczonego mędrca oraz jego roztrzepanego pupilka - Jaskiniowca „stawała na głowie”, aby przekazać wiedzę naszym gimnazjalistom.
Mędrzec przeprowadzając niecodzienne eksperymenty chemiczne zachwycał światem nauki „nieopierzonych laików doświadczeń” - pierwszoklasistów naszej szkoły. Pokazał jak wygląda pasta dla słonia, jak otrzymać CO2 lub H2, który z tych gazów bierze udział w efektach specjalnych, jak zrobić samozapłon… . Jaskiniowiec natomiast krzyżował wszystkie jego projekty swoimi nieudanymi pomysłami, np. jak upiec kiełbaski z papieru toaletowego. Humorystycznie przedstawiał on podstawy anatomii ludzkiego ciała i funkcje życiowe organizmu. Najbardziej podobały się jednak uczniom poszukiwania żony dla jaskiniowca. Sprawa nie była prosta, gdyż należało sprawdzić, czy taka kobieta nie jest „łatwopalna” (bo musi przetrwać trudne życie w jaskini). Sprostała temu nasza Wiktoria, na której nie robiła wrażenia jej własna płonąca dłoń… Okazało się również, że Kacper na żonę się nie nadał, gdyż bał się ogniska - na swojej dłoni…. Były też i konkursy z wyszukanymi nagrodami, np. przejażdżka z prędkością światła na super szybkim jaskiniowcu (o wrażenia zapytajcie Adę!). Śmiechu było dużo, szkoda tylko iż fizyki niewiele. Fakt ten zasmucił drugo- i trzecioklasistów, którzy liczyli na zabawę żyroskopem lub kulą plazmową. Nauczycielki bezskutecznie wypatrywały z kolei transformatora Tesli i doszły do wniosku – nasze pokazy chemiczno-fizyczne, mimo iż bardziej śmierdzą, są atrakcyjniejsze.